Hybryda, czyli zmiana wynikająca z czegoś…
Jest to forma nowoczesnego pamiętnika o zmianach, które dokonują się w moim otoczeniu.
W OGRODZIE, w którym zachwycają mnie cztery pory roku malowane przez naturę we wszystkich kolorach i ich możliwych odcieniach. Jednak nie zawsze się z twórczością natury zgadzam i dlatego działka staje się miejscem potyczek początkującego ogrodnika z olbrzymią mocą przyrody. Blamaż, który nie zawsze jest wygrany, zawsze staje się inspiracją, spełnieniem moich marzeń i wyobrażeń. Miejscem, w którym odpoczywam, znajduję rozwiązania na wydawałoby się nierozwiązywalne sprawy, azylem i… bazarem świeżych, ekologicznych produktów. Doglądanych z sercem, przetworzonych w kuchni i podanych z miłością na talerzu.
W KUCHNI, w której próbuję być z miernym skutkiem szefem. Gdzie gotują wieloletni roślinożercy i ci, którzy dopiero stają się roślinożercami. Są też zatwardziali mięsożercy i tacy którzy dołączają się do dań które ładniej i smakowiciej w danej chwili pachną. W kuchni, w której próbuje się nowych smaków, albo stara się przekonać do tych których się nie znosi, że może tym razem będzie inaczej… Tutaj też uwydatniają się trendy w tempie życia, modzie na potrawy i stylu gotowania. W kuchni, w której potrawy nie są wyszukane, ale za to z produktów odpowiednio długo dojrzewających na słońcu.
W KOSMETYKACH, które nie są podyktowane żadną strategią marketingo – sprzedażową, zyskiem ani trendem korporacyjnym. Pojawiają się, bo zaciekawił mnie surowiec, bo ma interesujący opis, bo skojarzył mi się z moim ogrodem, bo chciałabym żeby wreszcie był tym cudownym działającym natychmiast i w spektakularnym charakterze :). Lubię sobie sprawić odrobinę luksusu, nie rujnując przy tym domowego budżetu. Cenię sobie też możliwość wyboru konkretnego działania, oraz mam pełną kontrolę nad tym co nakładam na swoją skórę.