A MOŻE RACZEJ KAMIEŃ DO MASAŻU
Po wakacjach moja skóra wymaga silnego nawilżenia. Praca w ogródku w pełnym słońcu, albo wyjazd w ukochane góry sprawiły, że wyglądam jak wąż zmieniający skórę. Osobiście nie lubię być nasmarowana, zaraz zmywam ze skóry wszystko co na niej mam. Balsam zatem musi spełnić dwa zadania: nawilżyć i być „niewyczuwalnym”. Ten powstał jako pierwszy. Jest wylany w postaci krążka, którym bezpośrednio możemy smarować ciało. Można taką kostką wykonać masaż. Jej składniki topią się od ciepła ciała, natomiast sama kostka zachowuje swoją właściwą postać.
SKŁADNIKI
masło mango – 38 gram,
masło muru muru – 11 gram,
wosk candelilla – 8 gram,
inci: glyceryl stearate – 4 gramy,
inci: mirystyl lactate – 7 gram,
olej z nasion chia – 4 gramy,
olej śliwkowy – 11,65 gram,
olej jojoba – 11,46 gram
witamina E – 0,5 grama
olejek eteryczny – wg upodobania (wystarczy kilka ok 3-4 kropel )
WYKONANIE
Masło mango, muru muru, wosk candelilla, glyceryl stearate, mirystyl lactate umieścić w garnuszku. Postawić na kuchence i podgrzewać na najmniejszym płomieniu (jeśli kuchenka gazowa jak u mnie). Coś na kształt roztapiania margaryny do ciasta. 😉 Mieszamy łyżką, jak tylko mam wszystko rozpuszczone zabieramy naczynie z kuchenki. Lekko studzimy do momentu gdy płyn zaczyna robić się mętny. Dodajemy olej z nasion chia, śliwkowy, jojoba, witaminę E i olejek eteryczny. Mieszamy i wylewamy do małych foremek silikonowych np. po muffinkach. Pozwalamy naszej masie związać kilka godzin. Wyciągamy z foremek i używamy.
Jeśli mamy puste opakowania po kremach możemy taki balsam wylać do nich i zabrać ze sobą np. do pracy. Spierzchnięte usta nam podziękują.
UWAGA. Jeśli nie posiadasz glyceryl stearate i mirystyl lactate możesz użyć więcej dowolnego masła. Twoja kostka będzie szybciej „topniała” w dłoniach lub na skórze.
KILKA SŁÓW O WYBRANYCH MASŁACH I OLEJACH, CZYLI JAK MOŻNA JE JESZCZE UŻYĆ
1. Masło muru-muru
Masło silnie nawilżające do wyjątkowo przesuszonej skóry.
Można porównać je do lanoliny tylko pochodzenia roślinnego, świetnie zmiękcza skórę. Ma niską temp topnienia i fajnie się ogrzewa od skóry poddając się jej ciepłu. Pozwala to na łatwe rozprowadzenie masy na skórze. Kosmetyk nie jest twardy, mimo że użyłam w opisie słowa „kamień”.
Można smarować nim popękane stopy, aby wygładzić pięty, również na końcówki włosów.
Jedyne ostrzeżenie dla osób uczulonych na orzechy, może wywoływać alergie. Ja nie mam z tym problemu więc korzystam bez dodatkowych testów.
Dla mnie najlepiej sprawdza się w użyciu po kąpieli/prysznicu, kiedy skóra jest wilgotna i rozgrzana. Ale lubię też skorzystać z domowego SPA. Po zapaleniu kominka z aromatycznym olejkiem kostka nabiera ciepła od świecy i równie łatwo się aplikuje.
2. Olej ze śliwki
Rodzimy owoc jakże lubiany przeze mnie w kuchni. Olejek ze śliwki fajnie pachnie, szybko się wchłania. Olejek ma zbawienny wpływ na rozdwojone paznokcie. Przy moich dłoniach zniszczonych podczas prac w ogródku od ziemi i rękawiczek ma kojące działanie.
3. Olej z nasion chia
Użyłam go ze względu na spowalnianie starzenia się skóry. Olej wygładza skórę i wspomaga odbudowę kolagenu jakże bardzo mi potrzebnego. Szybko się wchłania i nie zostawia uczucia tłustej skóry.
Mój olej chia pochodzi z półki w sklepie, czyli jest przeznaczenia jadalnego. Oprócz balsamu/kamienia używam go w kuchni (np. zamiast oleju z oliwki). Staram się nie używać go w wysokiej temp. zarówno w kuchni jak i w kosmetykach żeby nie tracił cennych właściwości.
4. Masło mango
Jest delikatne, łatwo się topi w dłoniach, o przyjemnym zapachu. Polecane na podrażnioną słońcem skórę, na popękane usta czy pięty, na pomoc przy walce z rozstępami, również na zniszczone końcówki włosów. Czyli idealne na moje potrzeby.