Z moimi ulubionymi dodatkami, które można zmieniać w zależności od nastroju. Nie pakowany w tworzywo, fajnie się pieni, ławo zmywa z włosów, pozostawia je czyste. Można również stosować jako mydełko do ciała. Można przygotować go jako prezent dla bliskich. Pierwszy został wylany z dodatkiem smoczej krwi.

SZAMPON ZE SMOCZYM OLEJEM

Smoczy olej lub też smocza krew to nic innego jak naturalna żywica roślinna. Ma ciepły czerwony kolor. Mocny, przyjemny zapach, trochę kwiatowy, egzotyczny. W szamponie nadała delikatny zapach i przyjemny odcień. Zmniejsza podrażnienia skóry, wspomaga walkę z grzybami, ma świetne działanie regenerujące. Polecana szczególnie dla kobiet dojrzałych, tam gdzie pojawiają się pierwsze zmarszczki, wiotczenie skóry, albo skóra podrażniona od noszenia maseczek lub rękawiczek ochronnych. Łagodzi skórę po poparzeniach lub tuż po wykonaniu tatuaży. Dzięki uprzejmości firmy DKSH użyłam Bioferm Dragon Blood Oil.

Masło shea odżywcza bomba dla włosów. Chroni przed niekorzystnym działaniem słońca i mrozu. Włosy są miękkie i miłe w dotyku, łatwo dają się stylizować. Masło shea nie jest polecane do pielęgnacji włosów przesuszonych, bardzo zniszczonych gdyż włosy będą się puszyć.

SKŁADNIKI:

  • gliceryna – 10 gram

  • masło shea – 12 gram

  • alkohol stearylowy 15 gram

  • decyl glucoside – 15 gram

  • sodium coco sulfate – 30 gram

  • sodium cocoyl isothianoate – 10 gram

  • Bioferm Dragon Blood Oil -olej smoczy – 2 gramy

  • cetrimonium chloride – 5 gram

  • kwas cytrynowy – 1 gram
  • olejek eteryczny – wg upodobania (wystarczy kilka ok 3-4 kropel )

WYKONANIE

Należy przygotować naczynie zanurzone w kąpieli wodnej ( ja używam garnka do mleka z podwójnymi ścianami wypełnione wodą). Do mieszania łyżkę. Do naczynia (garnka) odmierzam na kuchennej wadze glicerynę, masło shea, alkohol stearylowy. Zaczynam podgrzewać naczynie w kąpieli (ja swój garnek). Gdy surowce się rozpuszczą dodaję decyl glucoside i sodium coco sulfate. Uwaga na wysoką temperaturę kąpieli i masy. Dalej grzeję masę aż sodium coco sulfate zmięknie i da się rozcierać łyżką. Trwa to dłuższą chwilę i nie cały sodium coco sulfate się rozpuszcza i rozciera. Potem dodaję sodium cocoyl isothianoate. Dalej grzeję i rozcieram. Wyłączam grzanie kąpieli wodnej (palnik gazowy pod garnkiem 😉 ) dodaję olej smoczy, cetrimonium chloride, kwas cytrynowy i olejek eteryczny. Wszystko szybko mieszam łyżką i takie gorące nakładam do foremek. Mogą być silikonowe do ciastek, ja muszelki zrobiłam z plastikowych foremek do piasku. Masa nie jest lejąca, raczej do nakładania łyżką. W foremkach pozostawić do zastygnięcia i ostudzenia.