Gdy ogród tonie w deszczowych strugach, a ziemia zamienia się w „błoto morza ogrodowego”, gdy w kuchni nie chce mi się krzątać, a na nowe kosmetyki nie mam weny, wtedy próbuję coś nowego.

Przecież człowiek musi się rozwijać ;).

Zdaję sobie sprawę, że – nie jestem Leonardem da Vinci, ani Salvadorem Dali. Daleko mi do mistrzyń igły i szydełka, ale nic na to nie poradzę – lubię oderwać się od rutyny.

Zatem jeśli chcesz zobaczyć cudeńka wychodzące spod moich palców i palców moich bliskich, zapraszam do galerii folkloru pomieszania z poplątaniem.

Dzisiaj zaczyna córka. Dodam, że wszystkie rysunki pojawiające się na blogu są autorstwa mojej latorośli.